poniedziałek

Szał szczupłych ciał

W naszej zwariowanej cywilizacji, zdrowie i szczupłe ciało stało się niemal obsesją. Sztaby ludzi pracują nad nowymi pomysłami, zachęcającymi do stosowania kolejnych diet, a i tak z roku na rok, powiększa się grono osób, których wygląd, a zwłaszcza zbyt obfite kształty, doprowadzają do rozstroju nerwowego strażników kalorii.
Czyżby XXI wiek charakteryzował się klęską na polu bitwy ze zbędnymi kilogramami?
A może porażka spowodowana jest nadmiarem propozycji, spośród których powinnyśmy wybrać coś szczególnie skutecznego?
Na jednej ze stron internetowych podano, jak na suto zastawionym stole, "atlas diet", w którym opisanych jest co najmniej 85 pomysłów na reżimy żywieniowe, ratujące nasze nędzne życie.
Ale nie wiadomo, który z tych „dietowych cudów” jest dla nas najlepszym rozwiązaniem. Może dieta ryżowa, szwedzka, Weight Watchers, Gersona, kapuściana, jogurtowa, biblijna, albo jeszcze inna? 
Testujemy więc, próbujemy, czytamy, pytamy, denerwujemy się, gdy nam nie wyjdzie, rzucamy się na kolejne pomysły z nadzieją, że nowości zmienią naszą, nieznośną fizyczność.
Czyżbyśmy się stali niewolnikami rozwiązań, które pozornie dają szanse na uratowanie opornych na "szczupłość" ciał? A może pragniemy, za wszelką cenę, poczuć rozkoszny smak sukcesu, którego wizytówką jest młody i atrakcyjny wygląd?
A może....zamiast dręczyć się i zmuszać do uważania na to co jemy, zróbmy sobie małą przyjemność i przestańmy myśleć o tym, że większość diet, zanim dobrniemy do ich końca i przeobrazimy się, zakończy się kolejną porażką, zwłaszcza gdy w chwili zwątpienia, sięgniemy po pyszne lody lub ciacho?

Choć to wydaje się ryzykowne, może zacznijmy jeść na opak, czyli tłusto i do syta, zamiast chudo i mało. Nie bójmy się tłustej i gęstej śmietany, smalcu, kopy jaj ze skwarkami, solidnej porcji karkówki przybranej majonezem.
Jeśli pomyśleliście: "to szaleństwo" lub "zawał serca gwarantowany", to podobno jesteście w błędzie wg. zwolenników diety optymalnej. O czym przekonacie się już wkrótce, po przeczytaniu wywiadu z Edytą Śmiech-Tobiasz.

Joanna Święcicka-Łyszczarz 



źródło: kraglosci.pl

3 komentarze:

  1. Gratuluję przedewszystkim nowego bloga. Pierwszy temat, który poruszyłaś, nie jest mi obcy a smak porażki w zrzucaniu wagi znany. Duze zadanie to pokazać (głównie kobietom) że prawdziwa atrakcyjniść średnio zależy od figury i paru kilogramów nadwagi i że zrzycenie tych paru kilogramów nie zależy głównie od jedzenia. Ruch. Regularny ruch jest WKW (warunek konieczny lecz nie wysterczający hahaha) To temat rzeka,a ja muszę do roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję w imieniu całej naszej redakcji, bo trochę wody upłynęło za nim powstał pomysł, grafika, blog, a wkrótce strona www. A tak odnośnie poruszonego tematu, to oprócz porażek, niemal porażająca jest ilość i różnorodność propozycji dot. diet. Nie wiadomo co wybrać i jak poruszać się w dżungli kolejnych wyrzeczeń, a co myśleć o diecie optymalnej, która jest całkowitym zaprzeczeniem dotychczasowych propozycji żywieniowych.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy05:45

    Jako facet, prywatnie jest zdecydowanie BBW - lubny ;), ale to nie istotne. Codziennie zajmuję się dietami, treningami, traceniem wagi, tyciem (pomijany, aczkolwiek potęzny problem, tak tak!!!), suplementacją itp. Można powiedzieć, że pojęcie mam relatywnie wysokie. To dla mnie praca i staram się robić to najlepiej jak potrafię. Jakby siłą rzeczy jestem na bieżąco. Powiem tyle, obecenie jest z tym totalny , absurdalny wręcz bałagan, gdzie super sprawdza się zasada 80 do 20. To pierwsze to masakryczne ścierwo, inaczej nie da się określić. Skierowane tylko i wyłącznie na wyciągnięcie pieniędzy, im mniej sukcesów tym lepiej, nowe "coś" się sprzeda. Te 20 to jest coś co ma wartość i z tego należy wybierać. Jak? Myślę, że dla wielu jest to niemożliwe samemu. Internet zdecydowanie częściej robi wodę z mózgu , niż pomaga. Tym bardziej, że jest strasznie "sponsorowany". Najbardziej szkoda mi kobiet. Raz ,że są zaszczute przez taki miks mediów, innych kobiet , internetu etc. Dwa często gonią zajączka i robią to albo źle, albo stawiają sobie abstrakcyjne cele. Trzy, jest coś takiego, jakby efekt wyparcia się. Tak to określam. Polega to na tym ,że kobieta sama siebie oszpeca. Niedobrane ciuchy, które mają chować, a często podkreślają to i owo, kiepskie włosy, garbienie się , i ogólnie olewanie sama siebie itp, itd. Ja zawsze polecam, na chwilę stanąć, rozejrzeć się (np jakie kanony wyglądu obowiązują w krajach latynoskich), jak błahe są niektore pojęcia i jak zmienne. Właśnie po to ,żeby się zastanowić czym jest piękno/uroda etc. Spokojnie odpowiedzieć sobie, co ma być celem ewentualnych zmian? Czy są realne? Jak można się poświęcić? No i do dzieła.

    OdpowiedzUsuń